Makalu Expedition |
|
Informacje |
|
Do pobrania |
|
Newsletter |
|
Aktualności |
|
|
27-04-2006 15:38 Powrót do bazyRelacja 24-27.04
24.04
Rano odbyła się pudża (tybetańska ceremonia mająca zapewnić wspinaczom przychylność góry. W południe wyruszyliśmy razem z Tsiringiem do pozostawionego trzy dni temu depozytu. Rozbiliśmy namiot nieco ryzykownie, bo pod wielkim głazem na lodowej podstawie i po odejściu Tsiringa zchowaliśmy się do środka bo zaczęło robić się zimno. Nagrodą były piękne panoramy .
25.04
Po bardzo zimnej nocy czekaliśmy z pakowaniem na słońce, a potem na tsiringa, który podchodził z bazy z wyposażeniem obozu 1. W południe już w trójkę weszliśmy na lodowiec nad którym z lewej strony zwieszały się zielone jęzory seraków. Sam lodowiec też był miejscami wylodzony, warunki napotkaliśmy bardziej zimowe niż letnie, a wyjście ponad seraki prowadziło wyjątkowo twardym lodem. Będziemy musieli naostrzyć raki. Dwaj Włosi, którzy minęli nas przy poręczówkach poszli jeszcze około godzinę do góry i pod wywieszonym serakiem na wys. 6400 m postawili swój namiot. Kiedy tam doszliśmy zaczynało wiać i sypać śniegiem, więc szybko zrobiliśmy platformę na na namiot prowizorycznego obozu 1, po czym Tsiring wraz z Szerpami niosącymi ładunki zszedł na doł, a nas czekała kolejna zimna noc. Na szczęście nie czuliśmy wysokości, chociaż trochę bolały nas głowy..
26.04
Rano powitała nas lampa. Razem z Włochami postanowiliśmy przenieść obóz 1 wyżej. Odbyło się to w 2 kursach i w cale nie było takie łatwe. Włosi donieśli swoje rzeczy na wys. 6500m i zdecydowali się schodzić, a my nie mając poręczówek nie mieliśmy szans na drogę jeszcze wyżej, wiec rozbiliśmy się koło Włochów na zupełnie płaskim terenie. Wieczór był piękny i nic nie zapowiadało, że w nocy przyjdzie silny opad śniegu i wiatr z porywami huraganu.
27.04
Po ciężkiej, wietrznej nocy słońce dodało nam trochę sił i ok. 9-tej zebraliśmy się do zejścia. Wiało strasznie, na szczęście im niżej tym słabiej. W naszym depozycie zostawiliśmy raki, uprzęże i dziabki. Pobraliśmy kijki narciarskie i wróciliśmy do bazy na pyszny lunch. W bazie przybyła kolejna wyprawa włoska - właśnie odbywała się kolejna pudża. Obsługi jest więcej niz chyba na Everescie, robią straszny hałas. Można by się wynieść gdzieś dalej, ale Jurka trzyma kabel do zasilania komputera.
Archiwum
Najnowsze
Komentarze
28-04-2006 12:35 AniaR (asilesia@poczta.onet.pl) Zgadzam się z Bronią w 100%. Bardzo chciałabym być tam z Wami - i po troszę jestem dzieki Waszym wiadomościom i przepieknym zdjęciom. Dziękuję!
28-04-2006 10:42 Bronia (bronia53@op.pl) Pozdrawiam Anke i pana Jurka,u nas majówka-duzo wolnych dni, słonko świeci więc jest ok, ale lepiej niz Wy nie ma nikt na świecie!
|