Makalu Expedition |
|
Informacje |
|
Do pobrania |
|
Newsletter |
|
Aktualności |
|
|
20-05-2006 06:39 Nieoczekiwane odwiedziny lamy w towarzystwie pandy relacja 18-19.05.2006
Wyszliśmy 18 maja z grupą 3 Włochów z grupy Angela. Specjalnie czekaliśmy na nich z wyjściem kilka dni gdyż bardzo istotne jest wspólne torowanie w kuluarze prowadzącym na Makalu-La 7400m gdyz ślady w nim są przez wiatr szybko zasypywane.
Umówiliśmy się też z grupą Mario Panzeriego że 19 maja dojdą do obozu 1-go, a 20 maja do obozu 3-go, tak byśmy mogli razem działać. Idąc do obozu 1-go rano w okolicach godz. 9-tej byłem świadkiem radiowym (mamy radiotelefony na tej samej częstotliwości) wejść polskiej wyprawy Falvit Expedition na Everest. To było rzeczywiście wzruszające słyszeć jak kolejno wchodzą na wierzchołek, jak również połączenie z nimi i przekazanie być może jako pierwsza osoba z zewnątrz gratulacji za zdobycie góry. Wieczorem tego dnia łączyliśmy się z nimi jeszcze raz - oni byli w obozie 4 na przełęczy Południowej, my byliśmy w obozie 1 i przełęcz Południową mieliśmy przed sobą jak na wyciąnięcie dłoni.
19 rano okazało się, że nikt nie dotarł do naszego obozu 1 (który jest najwyżej) i jednocześnie najbliżej wejścia w kuluar.
Wysłaliśmy do obozu -1 niższego naszego Tsiringa, który wrócił z wiadomością, żę grupa włoska Angela schodzi na dół z bliżej nieznanych powodów, a z bazy nikt nie ruszył tyłka tłumacząc to niekorzystnymi prognozami i kiepską pogodą, choć lampa była nieprawdopodobna .
Od czekania na plateau w pełnym słońcu Anka dostała podrażnienia spojówek, ale mimo to udało nam się przestawić namioty gdyż mocno wytopił się grunt pod nimi. Cały dzień jak nigdy mieliśmy świetną widoczność na Everest.
W południe nieoczekiwanie pojawiło się 2 Sherpów - tzw. lama, bo jest Sherpą i lamą - on odprawiał pudżę oraz Panda zwany tak od charakterystycznych śladów okularów na opalonej do prawie czarnego twarzy. Przyszli z zadaniem zniesienia części ekwipunku swojej grupy (Angela) z przełęczy makalu-La. Wymiękli po 3 godzinach podejścia kuluarem tłumacząc to miękkim śniegiem po pachy. Nie mogąc uzyskać potwierdzenia od Włochów, że następnego dnia wyjdzie ktoś do góry, zdecydowaliśmy się zejść do bazy żeby ustalić kto i kiedy wychodzi. w bazie okazało się, że wszyscy nastawiają się na ostateczne wyjście 21 maja, opóźniając termin wyruszenia karawany na dół z 25 na 27 maja. Część Włochów tłumaczyła się zmianą ustaleń kiepską pogodą i niskim ciśnieniem. Tak więc wyruszamy jutro wcześnie rano do obozu 1, tak by móc działać w kuluarze w nocy kiedy jest najbezpieczniej i twardo i później napierać w kierunku obozu 3-go i szczytu.
Zobacz równieżgalerię z ostatnich dni
Archiwum
Najnowsze
Komentarze
22-05-2006 13:14 bronia (bronia53@op.pl) No to wszystko jasne, bo już myślałam że żyją tam jakieś śnieżne lamy i pandy.
|