Makalu Expedition |
|
Informacje |
|
Do pobrania |
|
Newsletter |
|
Aktualności |
|
|
02-06-2006 21:20 Balansowanie na krawędziMilczenie zostało przerwane. Dziś nadszedł pierwszy od wielu dni e-mail pisany ręką Jurka.
Andrzeju,
Jesteśmy, żyjemy, dotarliśmy do Kandbari koło Tumlingtaru. Jutro lecimy do Kathmsndu skąd przekażemy dokładniejszą relację z wejścia Ani i całej akcji.
Po odwrocie czekało nas jeszcze zejście z obozu 3 do 1, co wiązało się ze znoszeniem śpiworów, namiotów, lin, czyli wzystkiego, co wartościowe, a niestety waży. Gdy dotarliśmy do bazy, 27-go maja okazało się, że już jest dokładnie wysprzątane i nie ma już Włochów, tylko nasz dwu osobowy staff kuchenny i żadnej możliwości podładowania czegokolwiek. Następnego dnia rano przychodzili tragarze po ładunki, trzeba było na szybko przegotować je i jednocześnie zejść w 8 godzin do dolnej bazy, co było, przy sporym naszym zmęczeniu i problemami z oczami, które nas nękają do teraz, sporym wyzwaniem.
Niestety w dolnej bazie okazało się, że ci Włosi, co mieli odlecieć helikopterem, odlecieli i szansa załapania się na tani lot przepadła, pozostało jedynie schodzenie do Kandibar koło Tumlingtaru.
I tak mamy za soba pięć dni schodzenia, czasami po kilkanaście godzin, przy czym schodzenie było umowne, bo w zasadzie te największe schodzenie, to odbyło się dziś w trakcie dwugodzinnej końcowej jazdy w dół jeepem. Tak to były i podejścia i zejścia 1000-metrowe, większość trasy na mokro i we mgle, często w deszczu i dżungla, a jak dżungla to pijawki, miejscowości piękne jak Tashigaon i koszmarne jak Num, i problemy z jedzeniem (trasa jest bardzo mało popularna) i problemy ze staffem, który rozsmakował się w rakszi i czangu na każdym postoju.
Okazało się też, że panele słoneczne służą wyłącznie do oświetlenia domów i nie sposób naładować cokolwiek nimi tak jak to robiliśmy w dollinie Solo Khumbu, w końcu nie wytrzymaliśmy i wysłaliśmy umyślnego gońca, który potwierdził to co i dowiedziała się wcześniej Magda.
Jutro przekażemy cżęść z działania na Makalu, tak na prawdę, to od kilku dni Anka próbuje zebrać wszystko do kupy i spisuje relacje - tak naprawdę to tam wysoko wszystko odbywa się jakby w innym wymiarze czasowym, mnóstwa rzeczy nie pamiętamy, mieliśmy sporo wrażeń które wyglądają wręcz na halucynacje.
Chyba rzeczywiście balansuje się na skrawędzi przeżycia nie zdając sobie z tego sprawy....
Pozdrawiam
Jurek
Pozostaje nam tylko czekać do jutra na kolejną, pasjonującą relację.
Archiwum
Najnowsze
Komentarze
03-06-2006 08:00 turysta podziwiam i gratuluję z całego serca!!
|